Lifestyle
Zmiany są dobre, kiedy idziemy do przodu!
19.10.13
Lubię zmiany.
W moim życiu ciągle coś się dzieje, poznaję wciąż nowych ludzi, pojawiam się w nowych miejscach, podejmuję się nowych rzeczy i znajduję w nowych rolach. Obserwuję jak ludzie zmieniają swoje życia, staram się pomagać im w tym, wspierać i wskazywać dalszą drogę. Sama staram się wciąż zmieniać na lepsze.
Od zeszłego roku w moim życiu zaszły kolosalne zmiany. Wyszłam za mąż, przeprowadziłam sie, zaszłam w ciążę i zostałam mamą. Rzuciłam pracę, zaczęłam inną, wciąż rozmyślam nad własną firmą, analizuję wszystkie "za" i wszystkie "przeciw".W zeszłym roku powstał również ten blog, rozwinął się, a ja miałam okazję dzięki niemu poznać wiele fantastycznych osób (np. na BAM w Krakowie).
Lubię, kiedy dużo się dzieje i lubię czuć, że idę do przodu i się rozwijam. Lubię rzucać się czasem, jak to mówią, na głęboką wodę, kiedy muszę w ekspresowym tempie przystosowywać się do nowej sytuacji. Lubię radykalne zmiany (dlatego pozbyłam się kilka dni temu 15 cm włosów).
Nie jest tak, że nie boję się zmian. Boję się. Towarzyszy mi ten ucisk w żołądku, ale nie pozwalam sobie na to, żeby on mnie zatrzymywał. Zmiany są dobre, kiedy idziemy do przodu. Zmienianie całej swojej rzeczywistości, żeby powrócić do czegoś, co już było, to osobista porażka.
Kiedyś myślałam, że czasami trzeba z marzeń zrezygnować, kiedy nie ma możliwości. I rezygnowałam. Płakałam nocami i mordowałam je w sobie. Na szczęście wyrosłam z takiego myślenia, puknęłam się w głowę porządnie i otrząsnęłam się z tego. Dziś marzę i żyję ze swoimi marzeniami w równowadze. Łapię momenty, żeby je spełniać lub pracuję krok po kroku nad nimi. Nie rezygnuję.
Baterie ładuję pozytywną energią od innych, inspirujących ludzi, podczytuję historie i wypowiedzi osób, które marzenia spełniają i otwarcie mówią, że na ich spełnienie trzeba było pracować (czytaliście artykuł z serii "Tytani z sąsiedztwa" o Michale? Jeśli nie, to pędźcie szybko przeczytać go u Mari na blogu HappierAtLife!).
Chciałam być kiedyś dziennikarką i pisarką. Marzyłam o wydaniu własnej powieści, potem pomyślałam, że to niemożliwe. Nic bardziej mylnego! Patrzę na Anię z bloga AniaMaluje, widzę jej bestsellerowy e-book i pracę nad wydaniem książkowym, i wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych!
Z kolei kiedy Zyśka zaproponowała mi zaangażowanie się w pracę nad e-magazynem pomyślałam, że to jest właśnie ten moment! Ta chwila, którą muszę złapać i realizować jedno ze swoich marzeń. I powstała Zmiana - magazyn o rozwoju osobistym, a ja stałam się częścią redakcji. Marzenie spełnione!
Okładka: Żelikowska (w sensie, że ja!) | Zdjęcie okładkowe: Juana Gałuszka |
Nie ma rzeczy niemożliwych. Ludzie pokonują bariery nie do pokonania, wygrywają ze swoim ciałem, z umysłem, z lenistwem i odnoszą sukces. Spełniają swoje marzenia, realizują cele, łapią chwile, które umożliwiają im pójście dalej, nie rezygnują mimo przeszków.
Chcę odnieść sukces.
I chcę spełnić swoje marzenia.
Idę nad tym pracować!
Chcę odnieść sukces.
I chcę spełnić swoje marzenia.
Idę nad tym pracować!
26 komentarze
czytałam, czekam z niecierpliwością na kolejny numer i kolejny Twój wpis :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ;)
Usuńbardzo ciekawy magazyn czekam także na nowy numer
OdpowiedzUsuńi życzę wytrwałości
Dzięki!
Usuńgratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo Was podziwiam :) świetne uczucie znać na żywo większość osób, które napisały artykuły do tego czasopisma :) jestem z Was dumna! i czekam na kolejny numer :)
OdpowiedzUsuńTeż odkładałam marzenia, bo : "nie mam wystarczającej ilości pieniędzy, bo po co mi to, bo lepiej się zająć czymś bardziej przydatnym, bo nie da się". Milion powodów. Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że życie tak łatwo przecieka nam przez palce, każdego dnia tak naprawdę ocieramy się o śmierć, więc po co marnować czas, tkwić w miejscu i robić coś czego nie chcemy?
Piszę siebie od nowa :P i tym razem dużo lepiej :)
Dokładnie tak! Czasami miesiącami, latami biadolimy, że chcielibyśmy spełniać marzenia i żeby nasze życie inaczej wyglądało, a nic z tym nie robimy i gorzkniejemy. A po co? Czas wziąć się w garść i zrobić coś ze swoim życiem ;) Też do tego na szczęście doszłam :)
UsuńZ resztą wyznaję zasadę, że jestem na tym świecie tylko na jakiś czas, określony i szkoda byłoby go zmarnować ;)
Miło się to czytało. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się bardzo.
UsuńA ja bym chciała Twoje zdjęcie do artykułu z uśmiechem na buzi :)
OdpowiedzUsuńHmm... Postaram się to zmienić, chociaż na uśmiechniętych zdjęciach wyglądam jakbym szczerzyła się jak głupek :P haha ^^
UsuńKurczę, sprawiłaś mi niesamowitą przyjemność tym wpisem. To cudowne, ze spełniając swoje marzenie, mogłam pomóc w spełnieniu Twojego:)
OdpowiedzUsuńNo to cieszę się, że przyjemność sprawiona :)
UsuńNo i patrz, jak w sumie łatwo spełniać marzenia ;) Wystarczyło wziąć się w garść, wykonać ogrom pracy, skrzyknąć ludzi i bach! Stało się ;) heheheh :D
Gratuluję! Zmianę przeczytałam jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńWow!
UsuńTo nawet ja jeszcze nie doczytałam wszystkich artykułów (ale ja się migam dzieckiem, wiesz jak jest ^^). Mam nadzieję, że Ci się podobała :D
gratuluję :)! i zaraz zabieram się za czytanie..
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńI jak, podobała się?
Zmiana krąży po internetach, a ja wciąż nie miałam czasu jej przeczytać - na początku nie mogłam znaleźć opcji zapisania jej na dysku, ale właśnie się dopatrzyłam, że jednak jest, a w związku z moim spędzaniem połowy życia w pociągach... już wiem, co robię w czwartek! :) Rzuciłam też okiem na Tytanów i wrzuciłam w zakładkę, do jakiejś porannej kawy. Odkąd przeczytałam książkę Ani, nie mogę jednak przejść obojętnie koło kolejnych - za przeproszeniem - spustów nad jej bestsellerowością. Z całym szacunkiem dla Ani i jej twórczości (jej blogi obserwuję jeszcze od czasu, kiedy bywała na platformie photoblog.pl i bardzo je lubię), ale w zupełności nie rozumiem, jak mogła się ona stać bestsellerem.
OdpowiedzUsuńCałkowicie rozumiem, że w zaganianym życiu ciężko wszystko przeczytać co się pojawia ;) też wrzucam po kolei w zakładki i doczytuję w wolnych chwilach, ale mnoży się tego co nie miara!
UsuńA ja Ci się przyznam, że książki Ani nie czytałam, więc nie mogę w tej kwestii polemizować. Jednak tytuł "bestsellera" dostają książki, które po prostu dobrze się sprzedają, nie ma to wiele wspólnego z merytoryczną wartością treści ;) ja na przykład nie rozumiem jak "Zmierzch" może być bestsellerem, a kiedyś nie rozumiałam jak "Eragon" mógł być na takiej pozycji :D
Jak już znajdę czas na przeczytanie Aniowej książki to będę mogła zopiniować w tej kwestii :D
Byłam, czytałam, moje najszczersze gratulacje - świetny tekst.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńFajnie się czyta o Twoim nowym życiu. Niby "straszno", ale jakiś spokój i samoświadomość bije od tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
U.
A jak zdobyć tę gazetkę? Bo nie mogę namierzyć linka :)
OdpowiedzUsuńhttp://issuu.com/zmiananapiszsiebieodnowa/docs/zmiana_nr_1_e84cce57cc41c7
UsuńNie ukrywam, że boję się ryzyka i zmian choć przeciwko tym dobrym, wnoszącym coś dobrego nie mam nic przeciwko:)
OdpowiedzUsuń