Organizacja przy małym dziecku.

Bycie rodzicem to robota na pełen etat. I to robota wymagająca więcej, niż niejedna praca w korporacji. Tysiące nowych sytuacji, setki nowy...

Bycie rodzicem to robota na pełen etat. I to robota wymagająca więcej, niż niejedna praca w korporacji. Tysiące nowych sytuacji, setki nowych informacji do przyswojenia i dziesiątki rzeczy więcej do zorganizowania. Supermoce, które dostaje się chyba w trakcie porodu, trzeba rozwijać i uzupełniać, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, zwłaszcza kiedy jest się matką, żoną (i kochanką ^^).

Dziecko nie jest problemem, który nie pozwala nam realizować zadań. Prawie wszystko da się zorganizować w taki, czy inny sposób. Trzeba tylko chcieć. 
Dobrze jest, kiedy możemy liczyć na pomoc ze strony swoich rodziców albo przyjaciół, którzy mogą zająć się Potomnym. Osobiście mam wielkie wsparcie w mojej mamie, która ostatnio wzięła dwa dni wolnego, żeby pomóc mi z synem, kiedy mnie rozłożyła choroba. Poza tym Don Filipko jeździ do babci zawsze, kiedy nie możemy go gdzieś wziąć (bo na przykład do dentysty dziecka nie zabieramy). 


SPRAWY DOMOWE

Sprzątanie to najgorsza z rzeczy do zorganizowania jak dla mnie, zwłaszcza kiedy łatwo się wymówić od tego płaczącym dzieckiem. Utrzymywanie porządku jest najlepszym rozwiązaniem, o które wciąż walczę, bo dość już mam bycia bałaganiarą. Kiedy Don Filipko w najlepsze bawi się na macie edukacyjnej, staram się szybko wstawić pranie, ogarnąć pokój, odkurzyć, czy poukładać ubrania. Dzięki temu, że pracowałam w jednej ze znanych sieciówek, mam wyrobiony nawyk szybkiej pracy, a to pomaga zdecydowanie!

Jako przykładna żona staram się również przodować w kwestii gotowania, bo wszystkim dobrze znany jest fakt, że przez żołądek trafia się do serca, więc lubię dopieszczać to mężowe serce smacznymi posiłkami. Z powodu ograniczonego czasu (czasami uda mi się maksymalnie pół godziny uszczknąć na gotowanie) stawiam na proste i szybkie dania, których wyszukuję na różnych blogach kulinarnych podczas karmienia syna (ha! wielozadaniowość musi być). Mnóstwo pysznych obiadów czy kolacji opiera się na prostych przepisach zajmujących niewiele czasu. 
Zdarza się, że nie zawsze uda się coś ugotować, wtedy posiłkuję się możliwością zamówienia jedzenia przez internet. Dobrą opcją jest np. Foodpanda, gdzie mogę przejrzeć menu kilkunastu restauracji w moim mieście i wybrać to, co mnie interesuje, zamówić, a potem próbować wmówić mężowi, że miałam czas na przygotowanie sushi ;)  

SPRAWY ZAŁATWIANE POZA DOMEM

Torba wyjściowa dla syna jest praktycznie zawsze spakowana. Przez każdym wyjściem pozostaje mi tylko sprawdzić, czy wszystko jest, zamiast kompletować całość. I tak pieluchy, pieluchy tetrowe, komplet ubrań na zmianę, kremy, chusteczki itp. mają tam swoje stałe miejsce. 

Chusta do noszenia to zbawienny wynalazek w moim życiu. Wózkiem czasami ciężko dojechać w niektóre miejsca, trzeba nadrabiać drogi i męczyć się na wszystkich tych schodach, które nie mają szyn dla wózków, albo mają szyny o jakiejś kosmicznej szerokości (wspominałam już kiedyś, że miasto moje jakieś nieprzystosowane jest dla rodziców). Dzięki szybkiemu motaniu w chustę oszczędzam czas i swoje nerwy, bo wierzcie mi, łatwo się zdenerwować, kiedy się okazuje, że do laboratorium, z powodu remontu, trzeba pokonać chyba połowę schodów w szpitalu. A droga do sklepu dzięki chuście znów ma 300 metrów zamiast kilometra. Poza tym idąc do koleżanki, w której bloku nie ma windy, nie muszę wtaczać wózka na drugie piętro. 



Na zakupy zawsze wybieram się z listą i planem: np. najpierw idę do bankomatu, w piekarni obok kupuję pieczywo, potem zaliczam market, a do domu wracam przez rynek. Dostosowuję swoją listę do możliwości i potrzeb. Jeśli coś nie jest mi niezbędne, a jest ciężkie lub niewygodne do zapakowania się w wózku - wysyłam po to męża. 
Zakupy z resztą robię często w internecie, bo po pierwsze - jest taniej, a po drugie - dostawa prosto do domu jest świetną opcją, kiedy ma się dziecko.Kosmetyki, produkty do higieny dla syna, zabawki - wszystko to zamawiam na np. allegro.  W tym miejscu chciałabym nadmienić, że jestem dumna z mojego listonosza, który w końcu zaczął używać domofonu, zamiast wypisywania od razu awizo. Od razu moje życie jest piękniejsze! 

Jest jeszcze wiele spraw, które trzeba sobie dobrze zorganizować i rozplanować, ale o nich innym razem, bo jeszcze chwila i będziecie mieli mnie dość jak przesadzę z ilością znaków w tekście ☺

Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze