Rodzicielstwo
Pół roku Don Filipka.
2.12.13
Pół roku mamy już za sobą. Don Filipko z małego, nierozgarniętego robaczka, który jak został położony, tak leżał, zmienił się w rezolutne, ruchliwe i rozgadane dziecko. "Abababa" jest odpowiedzią na wszystko, a "mamamamama" to krzyk rozpaczy. Życie się toczy na podłodze, gdzie prawie wszystkie zakamarki są już odkryte. Docieranie do celu Don F. opanował perfekcyjnie: tu podskoczy nogami, tam dopełznie, tu się obróci, tam zrobi fikołka. Ciężko go zatrzymać w miejscu, a przewijanie i przebieranie wymaga od nas zręczności na poziomie hard.
Ja wciąż jestem całym jego światem i czasami wrzask się podnosi w naszym domu, kiedy to tata chce ponosić syna, a ten chce do mamy. A potem śmieje mu się w twarz, kiedy K.odda go w moje ręce.
Sztukę manipulacji opanowało dziecko moje świetnie. Złości się na mnie, kiedy coś jest nie po jego myśli i już teraz wali rękami o podłogę i wierzga nogami. Strach pomyśleć, co będzie potem. Jeszcze dobrze nie siedzi, ale siadać próbuje, wstawać i najchętniej już by gdzieś pobiegł. Chyba powinnam zacząć już teraz myśleć o zajęciach dla niego, na których energię spożytkuje, bo ma jej na pęczki. Jest absorbujący. Chciałby wszystko, wszędzie, natychmiast, chociaż czasami pochłania go jakaś metka, korale czy stara klawiatura i kontempluje nad nimi. Próbuje upolować kota, krzyczy do niego i śmieje się, wyrywa mu sierść "głaskając" i łapie za wąsy.
Rozpływam się nad nim, nad jego zaślinionymi ustami, niebieskimi oczami i pulchnymi rękami. Napatrzeć się nie mogę jak zagryza wargi, składa je do siebie, po czym wypala "babababa" z powagą, jakby to była sprawa wagi państwowej. Mój duży - mały półroczniak!
0 komentarze