O oszczędzaniu na kupowaniu.

Uwielbiam wydawać pieniądze na równi z uwielbieniem do jedzenia. Serio. Jak mam stresujący dzień to muszę wydać jakieś pieniądze, albo coś...

Uwielbiam wydawać pieniądze na równi z uwielbieniem do jedzenia. Serio. Jak mam stresujący dzień to muszę wydać jakieś pieniądze, albo coś zjeść. A najlepiej iść do sklepu i kupić coś do jedzenia. Najlepiej niezdrowego.
Takie to mam zamiłowanie do finansowej rozrzutności, że Mąż mój jeszcze chwila, a musiałby szukać drugiego etatu, bo rządy nad kartą płatniczą sprawuję ja. Żeby jednak młodą wdową nie zostać i Małżonka do zawału nie doprowadzić, musiałam znaleźć rozwiązanie z serii "wilk syty i owca cała" czyli jak dużo kupować, ale nie zbankrutować. Oto moje TOP 5:

1. Analizowanie promocji w sklepach.
Ot, wydaje się głupotka taka, ale jak się dobrze zastanowisz to zauważysz, że nawet jeśli w Tesco widzisz wielką obniżkę na kawie z  25 złotych na 17, to może się okazać, że w innych sklepach 17 złotych to cena wyjściowa i na promocji kupisz tą samą kawę za 12 złotych. To przykład z życia wzięty. Czasami warto przeanalizować ofertę różnych sklepów, zwłaszcza kiedy chcesz kupić coś za większą kwotę. Możesz zaoszczędzić kilka albo kilkadziesiąt złotych.

2. "Serwisy z okazjami."
Serwisy typu Groupon czy Okazik mogą się okazać dobrą opcją na zakupy, chociaż trudno się czasem opanować, żeby nie wykupić połowy oferty. Ogólnie zakupy przez takie serwisy sprawdzają się, jeśli nie potrzebujesz czegoś kupić na teraz, od razu, bo nie zawsze się trafiają dobre oferty. Czasami trzeba poczekać nawet kilka miesięcy, aż trafi się ta upragniona opcja na wakacje, czy na konkretny mebel. Z Małżonkiem planujemy zakup dużego łóżka z materacem, więc mniej więcej od prawie dwóch miesięcy obserwuję oferty z tym związane i póki co mam ochotę rzucić wszystko i jechać do Ikei ;) Cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną.



3. Second handy, komisy i antykwariaty.
Szmateks szmateksowi nierówny, więc polecam zrobić dobry risercz zanim utopicie całe swoje oszczędności, albo zmarnujecie pół dnia i nic nie kupicie. Są lumpeksy, w których ubrania można pomylić ze szmatami do podłogi, ale są i takie, w których można znaleźć perełki jakich mało. Moim hitem są torebki za 4 złote czy dżinsy - nówki sztuki za 12 zł. Mam też całą szafę kurtek i płaszczy, za które zapłaciłam nie więcej niż 10 złotych za sztukę.
W różnego rodzaju komisach natomiast można znaleźć też meble, lampy czy inne bibeloty. W antykwariatach książki i prasę, które są dobrej jakości i mogą służyć nam jeszcze długo.

4. Serwisy z kodami rabatowymi.
Czasami warto rozejrzeć się za rabatami w internecie na serwisach, np. promoszop.pl, gdzie można ustrzelić czasami nawet 70% zniżki na różne produkty. Ja często korzystając z takich rabatów kupuję książki albo ubrania, ale można oszczędzać prawie na wszystkim od kosmetyków po hosting, czy sprzęt AGD.


5. Karty stałego klienta i karty rabatowe.
Wiele sklepów umożliwia posiadanie ich karty rabatowej. Kiedy robisz zakupy po prostu wyciągasz kartę i już masz tańsze zakupy. Warto spytać o taką opcję, niektóre sieci sklepów mają taką opcję dla klientów. Ja posiadam kilka tego typu kart np. Ikea Family, Rossnę, Hebe czy kartę zniżkową do KappAhl i korzystam z nich chętnie.

Dzięki tym rozwiązaniom nadal wydaję pieniądze, ale przy okazji udaje mi się oszczędzać na wielu transakcjach. Wilk syty i owca cała ;)
A Wy macie jakieś sposoby na robienie zakupów i jednoczesne oszczędzanie?



// Zdjęcia stąd, stąd, stąd i stąd.

Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze