Podsumowanie stycznia

Strasznie dziwny był ten styczeń. Chciałam wydusić z niego więcej, ale mi się nie udało, myślę jednak o tym miesiącu jako o dobrym rozbiegu ...

Strasznie dziwny był ten styczeń. Chciałam wydusić z niego więcej, ale mi się nie udało, myślę jednak o tym miesiącu jako o dobrym rozbiegu w kontekście całego roku. Nie rozpoczęłam roku z hukiem, ani impetem. Wszystko jakoś tak płynnie przeszło w "nowe".

Fakt, że pojawiła się w końcu zima chcieliśmy wykorzystać maksymalnie. Były plany na sanki, spacery i mrożone nosy, ale zanim na dobre się rozkręciliśmy razem z Don Filipem rozłożyła nas choroba. Jego zapalenie oskrzeli, mnie standardowo zapalenie zatok. Niestety status "mamy" nie pozwala na wzięcie L4, więc ani jednego dnia nie miałam szansy spędzić na wylegiwaniu się w łóżku, choć bardzo, bardzo chciałam.





Moje dziecko gdyby nie cieknący z nosa katar i kaszel niosący na całym domu, nie wyglądałoby w ogóle na chore. W sumie spędziliśmy dwa tygodnie w domu (tzn. on spędził w domu, ja swoje sprawy załatwiałam ile mogłam ^^), zero spacerów, zero frajdy na śniegu, nie było sanek, ani robienia aniołków. Udało nam się zakosztować zimy nieco wcześniej i w niewielkich ilościach, zanim się jeszcze na dobre rozhulała.


Pomimo choróbska pomyślałam sobie, że fajnie będzie się za siebie zabrać w końcu i dołączyłam śmiało do wyzwania #30DNIFIT u Dr Lifestyle. Próbowałam zdrowiej jeść, a kiedy przestały mnie już boleć zatoki i cała czaszka (kto miewa problemy z zatokami ten wie, jakie to uciążliwe) nawet postanowiłam trochę poćwiczyć. Dzięki Elwirze z bloga Jak ona to robi trafiłam na tabatę i bardzo mi przypasowała ta krótka i przyjemna forma ćwiczeń (przyjemna czyli po czterech minutach ćwiczeń jestem spocona, zdyszana i w dobrym humorze^^). Jednak mimo wszystko uświadomiłam sobie, że wyzwania jednak nie do końca są dla mnie. Nie mam aż takiej determinacji ani czasu żeby się nimi wybitnie przejmować i raczej mało efektywne są w moim przypadku.




Styczeń minął mi też pod znakiem wielu spotkań i prób zespołu uwielbienia. Przygotowujemy się do dużej konferencji dla pastorów, więc i profesjonalniej podchodzimy do tematu, mamy większy skład muzyków niż zazwyczaj. Dzięki temu dużo się uczę w kwestii wokalu, ale też przygotowania utworu, aranżowania go itd. Dużo obserwuję i dużo słucham, bo dobrze jest czerpać od bardziej doświadczonych ludzi ;) Poza tym, może wyjdzie z tego kiedyś coś większego, istniejącego poza tą konferencją? Kto wie?


Jeśli chodzi o blogowanie to w styczniu się rozkręciłam. Chyba z końcem 2014 roku skończył się mój kryzys, mam taką nadzieję. Po uporządkowaniu swoich życiowych priorytetów odzyskałam przyjemność z blogowania i chęć pisania, mam nadzieję że ten stan będzie już trwał bez przerwy.

W STYCZNIU NA BLOGU: 

- Podsumowanie 2014 - czyli dlaczego poprzedni rok był dla mnie nie do końca dobry.

- 20 faktów o mnie - m.in. o tym jak przyłożyłam mamie prawym sierpowym, dlaczego nie zostanę nigdy wegetarianką i czym zajmuję się "zawodowo".

- Już wiem, dlaczego nienawidziłam wuefu - o tym dlaczego usłyszałam, że jestem zerem, skąd się wzięła u mnie skolioza i o tm jak o mało nie utonęłam w szkole.

- Miniatura człowieka - trochę o mojej rodzicielskiej fascynacji dziecięcym rozwojem.

- Dlaczego inni i tak cię wyprzedzą - czyli jak to się dzieje, że ci którzy byli daleko za tobą dziś są kilometry przed tobą.

- Zatruwanie ludzi mnie nie interesuje - o tym, dlaczego nigdy nie przeczytacie na tym blogu m.in. o rzeczach, których nienawidzę.

- Wymiana/Wyprzedaż książek - super akcja zainicjowana przez Kameralną, w której można upolować super pozycje. Ja też wystawiłam swoje książki :)


A jak Wam minął styczeń?


Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze