Wiosenne przesilenie

Sama już nie wiem, czy mamy wiosnę, czy sezon letnich burz. Możliwe nawet, że przyszła jakaś pora deszczowa, a ciśnienie osiadło pomiędzy...


Sama już nie wiem, czy mamy wiosnę, czy sezon letnich burz. Możliwe nawet, że przyszła jakaś pora deszczowa, a ciśnienie osiadło pomiędzy "ospałością" a "depresją". Taki mamy klimat.
Mało mnie ostatnio w internetach, coraz mniej przy komputerze. Życie pędzi. Tak po prostu, jakby co dzień przyśpieszało i oczekiwało, że nadążę. Wymieszane priorytety uciążliwie dają się we znaki, więc stanęłam. W miejscu. Na mieliźnie osiadłam i teraz myślę, jak tu ruszyć na przód.

Dużo rzeczy mam na głowie i czasami się zastanawiam, czy warto brać tyle na siebie, działać na wielu płaszczyznach, zajmować się tysiącem rzeczy i rozwijać kilkanaście innych. Koszta często przerastają zyski, chroniczne zmęczenie nie ustępuje, a w głowie zaczyna się rodzić biadolenie [wzdycham].

Wiosenne przesilenie.

Muszę zebrać się w sobie i zabić wewnętrznego trolla, który krzyczy do mnie o leżeniu na kanapie i oglądaniu seriali, opychaniu się czekoladą i popijaniu coca-coli.

Jakieś pomysły jak?


Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze