Walka o siebie
Walka o siebie - Tydzień 1 // sprawozdanie //
5.5.13
W poniedziałek opublikowałam swoje wyzwanie. Miałam zacząć z impetem (choć zrównoważenie) i ruszyć do przodu. Po drodze trafiłam na post Krufkowej, żeby przestać planować a zacząć żyć i tak sobie pomyślałam, że faktycznie planowanie i wielkie zarządzanie życiem stało się ostatnio bardzo modne. Nawet przez sekundę zachwiałam się w myślach, czy nie powinnam trochę wyluzować, ale od razu doprowadziłam się do porządku - nie od wczoraj przecież wiem, że potrzebuję zacząć organizować swoje życie w bardziej przemyślany sposób, bo po prostu mam dość poczucia marnowania czasu. Ot co. Tak więc spokojnie, nie rezygnuję, a wręcz przeciwnie - jestem zdeterminowana żeby nawet mój Mąż podjął wyzwanie razem ze mną i żeby udało nam się wprowadzić chociaż kilka pozytywnych nawyków do naszego życia (nie wiedział biedny co robi, jak się ze mną żenił ^^).
Zawęziłam swoje priorytety do trzech rzeczy - wiadomo przecież, że próbując robić wszystko tak naprawdę nie robimy dobrze nic. W ramach tych trzech priorytetów usytuowałam cele, które chciałabym osiągnąć - jak już pozbędę się reszty nieśmiałości to może napiszę o nich więcej tutaj przy okazji tego wyzwania. W każdym razie na mojej liście znalazło się dziesięć punktów do osiągnięcia i za rok chciałabym powiedzieć, że udało mi się je wykonać i mieć już gotową nową listę celów.
Odkryłam natomiast kilka zatrważających faktów, kiedy analizowałam sposób spędzania przeze mnie dnia.
Wnioski:
♦ Wcale nie mam tak dużo obowiązków, jak się spodziewałam i tak naprawdę mogłabym je zmieścić w ciągu dwóch, trzech godzin w ciągu dnia. Okazuje się, że w mojej głowie są one po prostu tak wyolbrzymione, że cały czas odczuwam względem nich presję. Od tego tygodnia stwierdzenie "mam cały dom na głowie, którego nie potrafię ogarnąć" przestało mieć znaczenie, bo po pierwsze - wcale nie mam go aż tak dużo na głowie, a po drugie - jestem w stanie dać sobie z nim radę.
♦ Moje marnotrawstwo czasu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nie pracuję na etacie, jednak moja praca wiąże się z wieloma zleceniami i pracą przy komputerze. Nie jest ich aż tyle, żeby się z nimi nie wyrabiać, ale proporcje dotyczące spędzania przeze mnie czasu w internecie wyglądają zatrważająco: 90% - obijanie się (bo przecież trzeba przeczytać ulubione blogi, sprawdzić pocztę, facebooka, inspiracji na pinterest i tumblr poszukać, jakiś serial obejrzeć itp.), a tylko 10% - praca. Najwyższa pora to usystematyzować i sensownie poukładać, bo tak dłużej być nie może.
♦ W ogóle nie skupiam się na priorytetach. Przeraził mnie ten wniosek. Na tak sporą ilość czasu, którą dysponuję, prawie w ogóle nie poświęcam go na to, co jest dla mnie naprawdę ważne. Są pewne cele, które chciałabym osiągnąć, ale nie wkładam żadnego wysiłku w to, żeby to zrobić. To smutne, potwornie smutne, ale przynajmniej teraz, kiedy sama sobie wymierzyłam tzw. "strzał w mordę" muszę coś z tym zrobić.
Cele z tego tygodnia:
♦ ↓ Sprawdzać pocztę i facebooka maksymalnie 3 razy dziennie - ciężkie zadanie! Udało mi się tylko dwukrotnie podczas tego tygodnia. Ciągle zganiam to na fakt, że moja "praca" jest bezpośrednio związana z internetem, Facebookiem i w ogóle komputerem, dlatego muszę pozostawać w kontakcie. Ale basta! Nie będzie mną rządziła skrzynka mailowa!
♦ ✔ Zablokować aplikacje na facebooku, które marnują mój czas - zablokowane! ☻
♦ ½ ✔ Czas, który do tej pory marnowałam przy w/w portalu społecznościowym zacząć poświęcać na jeden ze swoich priorytetów - w sumie udało mi się to połowicznie, ponieważ wybitnie nie zmniejszyłam czasu korzystania z FB (chociaż brak aplikacji "mordeców" dał mi dość sporo), więc o ile poświęcałam czas na projekty to efekty tego są zdecydowanie mniejsze, niż się spodziewałam.
No cóż. Wypadam blado, trzeba więc wziąć się bardziej w garść. Trzy zadania przejdą na kolejny tydzień i będę zabiegać o ich wykonywanie, dopóki nie wejdą mi w krew. A już jutro dodam sobie jeszcze kolejnych kilka spraw do przemyślenia i do usystematyzowania w swoim życiu.
A jak Wam idzie? Podnieście mnie na duchu i powiedzcie, że Wam zdecydowanie lepiej (wiecie - wjazd na ambicję mi się przyda, zdecydowanie!).
6 komentarze
Ja zaplanowałam sobie jedną i jedyną rzecz - żeby ograniczyć fb. I zrobiłam to. Wystarczyło skasować z telefonu aplikację fejsa. To było takie proste, a od ponad roku walczyłam ze sobą, by to zrobić :)
OdpowiedzUsuńGenialne w swojej prostocie! Ja na szczęście, odkąd wróciłam do telefonu na kartę, nie posiadam pakietu internetowego, więc nie kusi mnie korzystanie z facebooka w telefonie ;)
Usuńjak tu u Ciebie slicznie!!!swietna zmiana!:)Aneglika dolaczam, wrocilam wlasnie do pracy i musze byc bardziej zoorganizowana!listy na dany dzien sa moja deska ratunku, ale zdarza mi sie przekladac na kolejny dzien!eh...musze cos z tym zrobic, jak znajde sposob to sie podziele!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Cieszę się, że się podoba! :)
UsuńJak znajdziesz sposób na te listy to koniecznie podziel się nim! Życie uratujesz wielu :)
Mam podobnie: lista jest, ale punkty z niej czasami magicznie się przemieszczają na kolejne dni... Powodzenia i wytrwałości!
UsuńJa już kilkanaście tygodni temu zablokowałam wszystkie aplikacje na facebooku, poprzesuwałam znajomych do tych dalszych i nie otrzymuję od nich żadnych powiadomień, ich posty i działania nie wyświetlają mi się na tablicy. To samo zrobiłam z pocztą, pulpitem. Niby maleńkie kroki, ale wielkie efekty.
OdpowiedzUsuńMimo to mam poczucie, że utknęłam. Nie mogę się zmotywować do działania, nic nie pomaga, jestem coraz bardziej nieogarnięta. Nawet na planowanie nie mam w tej chwili siły. A dopiero co był długi weekend...