Sposób na rozwiązanie każdego problemu

Mieszkałam kiedyś na dużym osiedlu. Kilka bloków, w każdym około 8 klatek, w których mieściło się mniej więcej 60 mieszkań. Duże zagęsz...


Mieszkałam kiedyś na dużym osiedlu. Kilka bloków, w każdym około 8 klatek, w których mieściło się mniej więcej 60 mieszkań. Duże zagęszczenie mieszkańców, między blokami przestrzeń idealna do życia towarzyskiego - ławki, place zabaw, sklepy, banki, lokale, szkoła, przedszkole i kościół.
Kiedy byłam młodsza znałam chyba każdego swojego sąsiada. Nie było to trudne, zawsze gdzieś się zdanie ze sobą wymieniło. Poza tym spora część sąsiadów była rodzicami moich kolegów i koleżanek.

Pamiętam jedną taką sąsiadkę, co to chętna była do rozmowy zawsze. I zawsze na te same tematy. A bo problemy zdrowotne, a bo córka się prowadza z jakimś ciemnym typkiem, a bo syn pracy nie ma, a bo psy za głośno szczekają, a sąsiad za ścianą wierci strasznie głośno i na dodatek przez cały dzień, więc głowa boli, do tego kasy mało, długi są, pożyczkę trzeba wciąć, a sąsiad z niższego piętra to sobie jakąś głupią babę znalazł, nieprzyjemną.

Bardzo nie lubię narzekać. I nie lubię kiedy narzekają inni, kiedy się nasłucham takiego gadania czuję się wypompowana z wszelkiej energii. Jednak chyba bardziej od narzekania nie lubię szastania problemami na prawo i lewo. Wiadomo, problemy się zdarzają. Każdemu. Mniejsze lub większe. Czasami żartujemy sobie ze znajomymi, że po prostu "przydarza się życie", tak już jest i koniec. Mankament leży w tym, jak poradzimy sobie z tymi problemami, żeby nie uderzały w nas nawet po ich rozwiązaniu.

Jakiś czas temu trafiłam na zdanie, które idealnie opisało moje odczucia w tym temacie, mianowicie:


Idealne. W dziesiątkę.
Samo gadanie o problemie go nie rozwiąże. Ba, czasami gadanie to tu, to tam i zwierzanie się co trzeciej osobie we własnym otoczeniu powoduje więcej problemów, niż w punkcie wyjściowym, bo ktoś gdzieś powie dalej, ktoś coś dopowie, ktoś przekręci, bo taka już nasza pokrętna, ludzka natura. Gadanie o problemie dla samego wygadania się roznosi go jak zarazę, która może wrócić, odbić się nam czkawką, czy też zgagą.
Kiedy jednak rozmawiamy o problemie z kimś, kto może nam pomóc, albo kto może nas wesprzeć, z kimś kto w naszym mniemaniu jest mądrzejszy, doświadczony w danym temacie, albo wykształcony w tym kierunku, popychamy naszą sprawę do przodu. Otrzymujemy potrzebne nam wsparcie, albo pocieszenie, albo radę zmieniającą nasze spojrzenie na problem itp.

To najlepszy patent na problemy. W prostych rozwiązaniach jest największa siła, czyż nie? :)


Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze