Moje życie
Rodzicielstwo
Aktualizacja ciążowa - wpis zdecydowanie osobisty.
28.3.13
Zaczynamy ósmy miesiąc. Docieramy powoli do finiszu, którego szczerze mówiąc - nie mogę się doczekać. Mój Mały Człowiek śni mi się po nocach, w realistycznych snach, które o poranku mieszają mi się z rzeczywistością i rozglądam się za nim w łóżku, gdzie się podziewa, skoro chwilę wcześniej leżał obok i patrzył swoimi ślicznymi, dziecięcymi oczami.
Ciąża zmienia.
Zmienia spojrzenie na życie, na świat, na swoich bliskich i na siebie samą.
Chociaż początek ciąży był dla mnie emocjonalnie trudny (bo nie chciałam tak szybko, bo nie tak jak planowałam, bo nie czułam się gotowa, bo byłam przerażona, bo warunki finansowe moim zdaniem niewystarczające itp.), nie byłam podekscytowana kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście, ani nie celebrowałam na początku swojego stanu, dziś nie zamieniłabym tego stanu na nic innego. Nie chciałabym cofnąć czasu, raczej go przyspieszyć.
Strasznie zazdroszczę Marioli, że ma swojego Tośka już na świecie.Przeżywałam jej poród, jakbym siedziała na porodówce, jakbym była bezpośrednim uczestnikiem przestępującym z nogi na nogę i czekała na pierwszy krzyk dziecka. Chciałabym mieć swój już za sobą i też móc trzymać Potomka w ramionach.
A pamiętam, jak jeszcze kilka miesięcy temu z paniką w oczach dotykałam brzucha i zastanawiałam się "co z nami wszystkimi będzie?". Pierwsze co zrobiłam po odczytaniu testu to poinformowanie swojego męża o tym, jaka "spotkała nas katastrofa", a potem wzięłam długą, ciepłą kąpiel i mogłam się swobodnie popłakać.
Czy z tego powodu jestem złą matką? Chyba nie.
Przez te ostatnie miesiące dojrzewało we mnie nowe życie i dojrzewałam ja - jako kobieta. Dziś, po pół roku świadomej ciąży, na mnóstwo rzeczy patrzę zupełnie inaczej. Podobam się sobie, mimo dodatkowych 13 kilogramów i rozstępów, które pojawiły się kilka dni temu, czuję się atrakcyjnie. Zachwyca mnie mój Mąż, uwielbiam go do granic możliwości, zwłaszcza kiedy całuje mnie w brzuch i mówi "Halo! Tu Tata! Tu Tata! Bez odbioru!". Nauczyłam się rezygnować z wielu rzeczy dla własnego dobra, choć przyszło mi to z wielkim trudem, żeby odstawiać ambicje na bok.
Czuję w każdej komórce swojego ciała, że dam radę! Panika i strach, że nie będę potrafiła ogarnąć całej tej sytuacji, odeszły gdzieś na bok. Jestem pełna wiary w to, że będzie idealnie. Krytyka i zniechęcenie ze strony innych ludzi też straciły na znaczeniu.
Myślę, że nigdy nie byłabym bardziej gotowa na dziecko. Nigdy nie nastąpiłby na tyle "odpowiedni czas", żeby się na to zdecydować i pewnie odwlekałabym to w nieskończoność, zawsze byłoby jakieś "ale".
Nie żałuję.
Nie żałuję ani jednej chwili. Ani jednej przepłakanej nocy, ani jednego wybuchu śmiechu, ani jednego ukłucia w kręgosłupie, ani jednej zadyszki podczas mówienia czy chodzenia, ani jednej przespanej dodatkowo godziny i ani jednego leniwego momentu, ani jednej bezsennej nocy, ani jednego ataku histerii, ani jednego momentu rozpaczy, ani jednego błogiego uczucia ruchu mojego dziecka... Niczego nie żałuję.
W pół roku dojrzałam.
Jeżeli ktokolwiek powie mi, że nie jest gotowy na dziecko, odpowiem że nigdy nie będzie bardziej gotowy niż w tym momencie. Wierzę, że uda mi mi się pogodzić rodzicielstwo z życiem zawodowym, z pasjami i z życiem towarzyskim. Głęboko w moim sercu zapadł tekst Edyty z LifeSkillsAcademy, że da się.
I zamierzam tego dokonać, bo wierzę, że damy z K. sobie radę.
39 komentarze
Jasne, że dacie radę :) Trzymam za was kciuki :D
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńPiękny brzuszek, aż zazdroszczę :):)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój artykuł był przydatny - oczywiście, że się da - da się z uśmiechem i radością :)
Będę go polecać chyba aż do śmierci, bo ten artykuł autentycznie daje potężnego, pozytywnego kopa i każdej mamie się przyda :)
UsuńOj słodkości ;))) Tobie zostało 65 dni, a mi aż 161. !!! ;O
OdpowiedzUsuńI co ja mam powiedzieć????? helołłł też już chcę koniec sierpnia i tulenie bobasa ;( jak urodzę to Twój Filipko będzie już miał ponad 3 miesiące! Gdzie tu sprawiedliwość?? ;D Kobiety powinny zachodzić w ciąże w podobnych terminach a nie ;D Najpierw nam Maryś narobiła ochoty, za kilka chwil Ty się wypakujesz i zostanę sama, samiutka!!!! Jestem oburzona!!! ;D
Brzuszek masz piękny.;) Szybko Ci ten czas zleciał? ;) Buziaczki ;*
Bardzo szybko, choć teraz zaczyna się już dłużyć :)
UsuńPoza Tobą mam jeszcze 4 koleżanki - ciężarówki, ale wszystkie mają terminy po mnie ;) Za to w ciągu ostatnich dwóch tygodni urodziła Maryś i moja kuzynka. Sezon porodowy w tym roku szalony :)
Muszę znaleźć blogową kolejną bratnią duszę!!!!! Znasz kogoś kto ma termin chociaż na lipiec?? ;D hehehe ;D Bo zostanę sama, a Wy będziecie mnie zasypywać postami o dziudziusiach!! ;D Mi się już dłuży strasznie.. a Dopiero dziś zaczęłam 18 tydzień ;(
OdpowiedzUsuńJa mam termin na wrzesień więc nie martw się, nie jesteś sama:)
Usuńnie powiem ze zazdroszcze, bo ciaza dla mnie w tym momencie z racji mojego wieku to bylaby katastrofa, ale milo sie patrzy na takie szczescie :) wytrwalosci!no i zeby ci szybko zlecialo :p
OdpowiedzUsuńooo a czy mamuśka Wioletta ma blogaaa? ;D
OdpowiedzUsuńNiet, nie ma. Nawet fejsa nie ma. Szanuje sobie dziewczyna prywatność na maxa, hehehe :)
UsuńOj, no bez przesady:p prywatność prywatnością Żelku :P
Usuńbardziej to jest kwestia marnotrawienia czasu (w przyp.fejsbuka)
Prowadzenie bloga? Próbowałam, ale u mnie zawsze problemem było tworzyć jakiekolwiek dłuższe formy wypowiedzi :D ale kto wie, może sie skusze, jeszcze przed lipcem ;)
Asia moje gratulacje :P
Wiola R.( tzn. stare R. teraz K. haha )
Wiola zakładaj bo muszę mieć wsparcie w tym wszystkim ;-) również Ci gratuluje ;-) czekam na Twojego bloga - wymusze go na Tobie ;-)
UsuńHahaha, Wiola - można pomarnotrawić czas przy fejsie, a można pomarnotrawić przed telewizorem :P
UsuńZawsze mogę Ci pomóc założyć bloga i ogarnąć temat technicznie ;) Wystarczy tylko słowo ;)
Wiesz Żelku :) dobry serial nie jest zły :D
UsuńI wciąż nie poczułam klimatu 'LUBIĘ TO!' :P hehe i raczej się to nie zmieni ;)
A co do blogu, zastanowim się:)damy znać :D
W.;*
a to Małpa no! ;D;D hmm musisz mi znaleźć blogową ciężarówkę z późniejszym terminem porodu niż Twój ;D;D;D to Twoje zadanie !! ;D
OdpowiedzUsuńtrzymaj się dzielnie, "meta" już blisko :)
OdpowiedzUsuńczekam na tą "metę" (co jednocześnie też jest startem kolejnej przygody) z niecierpliwością ;)
UsuńPięknie powiedziane, dodałaś otuchy wszystkim, którzy tego potrzebowali ze mną włącznie. Dzidziusia jeszcze nie mam, ale Twoje słowa, że nigdy się nie będzie bardziej gotowym na dziecko niż w tym momencie, są bardzo budujące. Naprawdę. Dzięki :*
OdpowiedzUsuńPiękny post ;) Czuję, że będziesz wspaniałą matką, tego Ci życzę i trzymam kciuki :) Dzielna kobita z Ciebie!
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci bardzo! Mam nadzieję, że dobra matka ze mnie będzie :)
UsuńPięknie o tym mówisz (piszesz)! i trzymam za Ciebie/Was kciuki!!! :))) kiss!
OdpowiedzUsuńA tak na serio teraz ;)
OdpowiedzUsuńTo mimo, że nasz bobas był planowany, wyczekiwany i w ogóle to po zrobieniu testu, pojawiło się przerażenie.. Głównie właśnie pod względem kasowym.. Czy damy radę, czy starczy na pieluchy, leki, mleko, jak nie uda się karmić cycem.. Nadal się obawiam tego ale liczę, że damy radę.. Sama będę jeść sam chleb byle dziecku zapewnić w miarę przyzwoite życie. To smutne, że w tym kraju musimy patrzeć na finanse by zdecydować się na bobasa czy też nie obawiać się czy się podoła..
Potem doszły obawy, czy wszytko będzie ok, czy faktycznie jestem w ciąży, czy serce bije, czy dziecko jest zdrowe..
Teraz pojawił się motyw stresu czy mój organizm pozwoli na prawidłowy rozwój.
Ciągłe obawy, niepewność.
Taki chyba urok.
Masz rację, doroślejemy, wiele rozumiemy. Zaczynam np. rozumieć moją mamę, to jak się bała o mnie, to jakie rady dawała. Teraz to doceniam.
Wpadłam tu przez Bellę i od razu przejrzałam całego bloga!
OdpowiedzUsuńMasz piękne życie, gratuluję. Będę tu częściej. :)
Dziękuję ;) Cieszę się, że Ci się podoba i że zostajesz ;)
UsuńPozdrawiam!
Wspaniały wpis. Taki życiowy. Po prostu. :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńOpisuję swoje sny, zajrzyj do mnie ♥ http://and-when-i-close-my-eyes.blogspot.com/
Ostatnio się zastanawiałam czy gdybym teraz była w ciąży czy byłabym gotowa na dziecko. Zdecydowanie nie. Wciąż na garnuszku rodziców, bez jakichkolwiek perspektyw. Jestem ciekawa ile jeszcze moje życie się musi zmienić bym wiedziałam, że mogę zaryzykować i zacząć starać się o dziecko.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i życzę pogody ducha oraz wiele siły. Ja też wierzę, że dasz radę.
Podziwiam się za ten pozytywny sposób patrzenia na świat, zapewne życie dzięki niemu staje się lepsze.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych Świąt i szczęśliwego rozwiązania!
Przepięknie to napisałaś, przeczytałam z ogromną przyjemnością. Czuć od Ciebie jakiś taki niesamowity spokój... :)
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie napisane. Od wielu lat wszystkim powtarzam, że nie chce mieć dziecka - nie jestem gotowa, ale wiem, że kiedy przyjdzie taki moment to wszystko się zmieni. I ja się zmienię. Wtedy będę gotowa:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo powtarzałam ;) nie sądziłam jednak, że faktycznie może się to zmienić. A jednak :)
UsuńPozdrawiam Cię!
wiem, że się zmieni.
Usuńa bo to nie raz człowiek powtarzał, że nie będzie się hajtać :D
Uśmiechałam się do siebie czytając tego posta :) Poruszający.
OdpowiedzUsuńFantastycznie, że opisałaś ciążę z perspektywy. Z miejsca, w którym jesteś bardzo blisko swojego szczęścia. Wzruszyłam się strasznie! Chyba fajnie być taką mamą jak Ty - kreatywną, ambitną, która wie czego chce. Ja jestem mamą szwendającą się po kuchni, pichcącą i troszkę zazdroszczę. Powodzenia życzę i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńP.s.
Klinika na Łubinowej jest godna polecenie. Sprawdziłam sama :*
na pewno dasz rade, wszystkie damy radę... piękny post!
OdpowiedzUsuńMiło było mi przeczytać tego posta jak również komentarze...moje dziecko również było w jakimś stopniu planowane...kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży bardzo się ucieszyłam ale również nie dowierzałam...teraz jestem w 21 tyg szczęście miesza się z obawami o różne sprawy...najbardziej czy będę umiała się zajmować takim maluszkiem, czy jak będzie płkał czy będe wiedziała o co mu chodzi...jk również boję się że nie będe umiała pogodzić pracy z wychowywaniem dziecka(a chciałabym być aktywna zawodowo)i studiami które kończe...ale to co przeczytałam tu doładowało mi baterie i myślę że dużo zależy od naszego nastawienia dziękuje;) i trzymam za Ciebie kcuki
OdpowiedzUsuńNie spotkałam jeszcze nikogo kto ujął by to tak mądrze i z taką rezerwą...
OdpowiedzUsuńPiekny brzuszek!
OdpowiedzUsuń