Już wiem dlaczego nienawidziłam wuefu.

Zawsze byłam kiepska z wuefu. Z powodu problemów z pojemnością płuc (jeden lekarz drastycznie poinformował mnie kiedyś podczas badania,  że...

Zawsze byłam kiepska z wuefu. Z powodu problemów z pojemnością płuc (jeden lekarz drastycznie poinformował mnie kiedyś podczas badania,  że powinnam w grobie leżeć,  bo nie oddycham prawie wcale - miałam wtedy może z 10 lat)  nie byłam w stanie pokonywać tylu okrążeń ile mi kazano,  a podczas wymachiwania rękami świszczało mi w płucach. Nigdy nie umiałam zrobić dwutaktu,  serwowane górą mi nie szło i z tego powodu usłyszałam od nauczycielki, że jestem zerem. 


Wczoraj rozmawiałam z koleżanką Emilią, która jest m.in. trenerem personalnym i dowiedziałam się, że nie powinnam robić brzuszków, jeśli boli mnie przy tym odcinek szyjny kręgosłupa. Dowiedziałam się też, że dzięki tym brzuszkom nieszczęsnym mam skoliozę, więc ja się pytam: po co mi to wszystko było? Dlaczego musiałam robić 100 brzuszków na rozgrzewkę na przykład? I w ogóle dlaczego rozgrzewki kazano prowadzić uczniom, którzy w podstawówce czy gimnazjum raczej średnie mieli pojęcie o właściwym wykonywaniu ćwiczeń,  a co dopiero instruowaniu innych? Nie wnikam już nawet czy nauczyciele mieli właściwe pojęcie w tym temacie (choć wnioskuję, że nie).

Wychowanie fizyczne, jak nazwa według mnie wskazuje, powinno nauczyć mnie właściwie wykonywać aktywność fizyczną, żebym sama sobie krzywdy tym nie zrobiła. I ja rozumiem, że program, że nauczyciel jeden na naście osób, że ciężko podejść indywidualnie do uczniów, ale może chociaż niech ćwiczenia będą dostosowane do uczniów, może nie warto zmuszać dziecka, które nie daje sobie rady do przebiegnięcia sześciu okrążeń dużego boiska,  może trójka wcale mu się za to nie należy... 

Pamiętam, że raz o mało nie utonęłam, bo miałyśmy dziewięć długości basenu do przepłynięcia, a nauczycielka nie pojmowała, że brakuje mi siły do przepłynięcia nawet dwóch.
Nie wiem czy cokolwiek zmieniło się w tym systemie. Widziałam kampanie społeczne zachęcające do ćwiczeń na wuefie, ale przyznam że właśnie te kwestie i kilka innych ciągle mnie dręczą w kwestii własnego dziecka. System edukacji zniszczył mnie w wielu kwestiach, po latach to zauważam i nie chcę by mój syn niszczony był w ten sam sposób. 

Wkurza mnie to jak działa ten świat i że działa stale na naszą niekorzyść.
Mam dziś awersję do sportów, chociaż znienawidzoną z wiadomych względów siatkówkę polubiłam na studiach. Trafiłam do grupy,  gdzie poza mną i dwoma innymi dziewczynami wszyscy trenowali siatkówkę i należeli do jakichś sekcji. Byli dla nas łaskawi (bo koedukacyjna była to grupa) i zamiast krytykować nas i się złościć, tłumaczyli i pokazywali o co w tym wszystkim chodzi, żebyśmy wszyscy mieli przyjemność z grania. Nauczyciel siedział w swojej kanciapie... 

Próbując schudnąć po ciąży przekonałam się, jak wielu ćwiczeń moje ciało nie jest w stanie wykonać. Te brzuszki nieszczęsne i wszystkie im podobne wywołujące pełne bólu sztywnienie karku powodowały, że nienawidziłam ruchu jeszcze bardziej. A paradoksalnie lubię się porządnie zmęczyć.
Wuefie, tak bardzo mnie uprzedziłeś do sportu... Pozostaje mi już chyba siedzenie na kanapie.

Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze