Podsumowuję dwatysiąceczternasty!

Ten rok był dla mnie dobry i niedobry jednocześnie. Patrząc na to z perspektywy okazji, które przegapiłam, zawaliłam i nie wykorzystałam ...


Ten rok był dla mnie dobry i niedobry jednocześnie. Patrząc na to z perspektywy okazji, które przegapiłam, zawaliłam i nie wykorzystałam - był tragiczny, ale z tych klęsk i porażek to mogę co najwyżej wnioski wyciągnąć, a nie załamywać się. Było też wiele fajnych i pozytywnych momentów, wiele się nauczyłam i chyba już uporządkowałam swoje priorytety, cele i plany tak, że jestem zadowolona i pewna swego. Wiem dokąd zmierzam i wiem, co chcę osiągnąć, dlatego lista planów na 2015 rok jest precyzyjna i szczegółowa (pierwszy raz w życiu mam tak klarowne plany na kolejny rok, ale o tym innym razem).

Wiele w tym roku robiłam, ale całość tego czasu była poświęcona głównie na bycie mamą. 
To był bardzo intensywny rok macierzyństwa dla mnie. Okres w jakim znalazło się moje dziecko był hardkorowy i przeszedł moje wszelkie oczekiwania.To był właśnie ten rok, kiedy Don Filipko nauczył się wstawać, chodzić najpierw przy meblach, potem normalnie chodzić, a jeszcze później biegać, sam chodzić po schodach, dokazywać, skakać, samodzielnie jeść, pić ze szklanki, mówić "mama", "tata" i "kotko", używać w nadmiarze słowa "nie", wykazywać niechęć do wózka i okazywać swoje niezadowolenie w sposób nad wyraz ekspresyjny.
Całe to rodzicielstwo to niezła szkoła życia, cierpliwości i organizacji (choć w tym ostatnim nadal jestem beznadziejna). Lawirowanie między humorami syna, jego potrzebami, a własnymi aspiracjami nie jest rzeczą najłatwiejszą na świecie, dlatego w dwa tysiące piętnastym zapisujemy Młodzieńca do żłobka. Niech się dzieje.

 

To był rok zmarnowanych okazji, mogę się do tego śmiało przyznać. Kiedy zajrzałam do kalendarza, w którym miałam spisane cele na rok 2014, okazało się że nawet celów do końca nie spisałam, a te które spisałam i tak nie zostały przeze mnie zrealizowane. Kiepsko to o mnie świadczy, ale naprawdę minął mi ten rok na reorganizacji priorytetów i poglądów na pewne życiowe kwestie. 

Blogowo byłam w tym roku w jakimś zimowym śnie (całorocznym), chociaż byłam na dwóch spotkaniach bloSilesia (o jednym pisałam tu, a o drugim tu). Miałam jakiś kryzys wewnętrzny i większość pomysłów i ich realizacji zatrzymała się na wersjach roboczych lub w notesie. Statystyki poleciały w dół, a ja w sumie w pewnym momencie przestałam je sprawdzać, komentarze pojawiały się coraz rzadziej, no ale i teksty pojawiały się czasami raz na miesiąc. Przez kilka miesięcy biłam się, czy nie zrezygnować z blogowania, potem czy nie zmienić nazwy bloga. Nawet usunęłam w pewnym momencie połowę archiwum.  Trudny to był okres.

Pod koniec roku trochę odżyłam we wszystkich dziedzinach, zmieniłam kolor włosów (w końcu!), zaangażowałam się w Szlachetną Paczkę jako wolontariusz, zrealizowałam kilka własnych projektów graficznych i zamknęłam temat Bookstage'u w tym roku. 
Największym plusem tego roku jest fakt, że schudłam i wróciłam do wagi sprzed ciąży. Flak na brzuchu co prawda został, bo kiepsko u mnie z zapałem do ćwiczeń, ale przynajmniej w spodnie się mieszczę ;)  Może w nowym roku coś z tym zrobię, ale wątpię, żebym miała czas ;) 

A jak Wasz bilans? To był rok sukcesów czy przegapionych szans? 

Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze