Miniatura człowieka

Dorasta mój mały człowiek. Nie jest już małym, nieporadnym stworzeniem, ale zaradnym, rezolutnym chłopcem. Jak mówi mój mąż: "to już...


Dorasta mój mały człowiek. Nie jest już małym, nieporadnym stworzeniem, ale zaradnym, rezolutnym chłopcem. Jak mówi mój mąż: "to już nie jest mój dzidziuś, to już mój mały chłopiec".

Przeraża mnie i zachwyca ten poziom jego rozwoju. Patrzę jak biega, jak skacze i wspina się na wszystko. Widzę jak sam ubiera kalosze, zakłada moje buty czy próbuje ubrać spodnie, obserwuję go gdy ogląda książki albo obsługuje tablet, bawi mnie jego poważna mina a uśmiechy rozczulają na każdym kroku.
Wiedziałam, że matki dostają fioła na punkcie swoich dzieci, nie wiedziałam tylko, że aż tak dużego. A przecież na początku bałam się go kochać nawet. Dziś to wszystko poszło w zapomnienie, powietrze w moim domu przepełnione jest miłością - małżeńską, rodzicielską i taką, co świat zmienia. 



Cieszy mnie jego "tak", jego "nie" w sumie też, choć częściej doprowadza mnie do szału, kiedy akurat oczekiwałabym całkiem innej odpowiedzi. Podejmuje swoje pierwsze decyzje, wybiera drogi, stosuje się do zasad lub całkiem je olewa z szelmowskim uśmiechem na ustach. Złości się i cieszy, śmieje w głos i leje łzy rozpaczy. To taki człowiek w wersji mini napakowany emocjami, myślami i potrzebami. Zadaje mi pytania których nie rozumiem ("abudzim bdzim bdzia?" na przykład) i denerwuje go brak sensownej odpowiedzi.

Mój pełnowymiarowy człowiek zamknięty w ciele mniej niż metr od ziemi odrastającym.


Mogą Ci się spodobać:

0 komentarze