Rodzicielstwo
Miłość w czystej postaci.
16.11.13
Trafiła mi się miłość najczystsza i najpiękniejsza, taka bez złych intencji i wygórowanych oczekiwań. Miłość delikatna i intensywna jednocześnie, pełna emocji. Miłość dziecka.
Kiedy byłam w ciąży narastały we mnie wątpliwości, czy będę dobrą mamą - to pytanie spędzało mi sen z powiek, a odpowiedzi nie były takie oczywiste. Jaki będzie mój syn, czego będzie ode mnie oczekiwał, jak się będzie zachowywał... nie wiedziałam tego, żaden magazyn dla kobiet w ciąży nie uspokajał mnie w moich strachach.
W czasie ciąży dojrzewałam do roli mamy, powoli, subtelnie, bez nacisku. Wszystko było jakby zawieszone w czasoprzestrzeni. Teraz dojrzewam do tej roli intensywnie, bez żadnego przystanku, bez chwili odpocznienia. Wszystko jest inne. Ja jestem inna.
Doświadczam miłości, która wylewa się na zewnątrz małego ciałka mojego dziecka, odbija się w jego oczach i rozbrzmiewa w jego głosie. Jest namacalna, widoczna gołym okiem i niemożliwa do zignorowania. Jestem całym światem mojego syna, więc niemożliwe żebym nie była dobrą mamą. Jego wyciągnięte w moim kierunku ręce i oczy wodzące za mną na każdym kroku o tym mówią. Mówi o tym jego płacz, kiedy jestem daleko lub kiedy obudzi się w samotności. Jego śmiech też to ogłasza, kiedy rozbrzmiewa na całym domu.
Jestem kochana. Jestem potrzebna. Jestem niezbędna.
Wszystkie radości i smutki mojego dziecka są utulane w moich ramionach, rozczarowania i nadzieje odbijają się echem równo z biciem mojego serca. Doświadczamy siebie i doświadczamy emocji buzujących w nas, buzujących między nami. To uczucie, kiedy moje dziecko płacze za moją bliskością, wyciąga ręce i błaga mnie wzrokiem, żebym go do siebie przytuliła, jest nieporównywalne z niczym innym. Serce mi rośnie, mimo że umysł i ciało krzyczą, że pragną odetchnąć.
Jest nam z sobą dobrze.
Macierzyństwo to piękna bajka. I choć przeplatana czasami bólem, trudem i litrami łez, nadal jest piękna.
0 komentarze